Polecany tekst

MOJA KORONA

Na Pełni w Skorpionie zagłębiam się w sobie... 6.05.2020 MOJA KORONA 👑  Moja Korona jest Zielona  Berło moje jest wśród drze...

15 stycznia 2018

ŚWIATŁO PŁYNIE – SPOTKANIA W ŚWIETLE. Dzienniki 2013 - 2016







Wspominam Jana i Bożenkę. Dzienniki 2013 - 2016

Zanim dane mi było pojechać na południe Polski i poznać osobiście Jana Gabriela i Bożenkę, których pożegnałam tekstem „Mistrzowie odchodzą”, poznałam się z Janem telefonicznie i przeprowadziliśmy w  sumie sporo rozmów. Jan wykonywał dla mnie sesje uzdrawiające na odległość, rozmawiał, wyjaśniał, wspierał, uczył. A wszystko zaczęło się u progu lata 2013 roku…





Rok 2013

Czerwiec

WŁAŚCIWY  KIERUNEK

20.06.2013 czwartek, trzy dni do pełni

Wczoraj – wcielając w życie zasadę „Don’t think. Do it!” wreszcie zadzwoniłam do Jana Gabriela. To była niezwykle trafna decyzja!
Długo rozmawialiśmy, było mi to bardzo potrzebne. Janek powiedział, że mi pomoże i wyznaczył sesje – zabiegi na cztery dni. Wczoraj o 21:30 odbyła się pierwsza runda.

Jan powiedział też, że to co czuję na czole, to otwierające się trzecie oko.
Wpierw zapytał czy byłam bierzmowana – ten rytuał zamyka właśnie trzecie oko, podobnie jak chrzest – czakrę korony. Dodał, że dojrzałam, aby wejrzeć w ten drugi świat. Mam się tego nie bać, pozwolić, mogę masować to miejsce – co ciekawe, od jakiegoś już czasu intuicyjnie masuję czoło, twarz i głowę, również szyję i kark.

Opowiadałam Janowi w skrócie swoją bujną historię wzlotów i upadków, sukcesów i oddawania życiu wszystkiego po kolei… Jan w odpowiedzi podzielił się swoimi doświadczeniami. On także kiedyś „robił biznes” i zarabiał bardzo duże pieniądze. A potem nie miał nic i też, jak sam to określił, był bezdomny. Było mu jednak o tyle łatwiej, że wówczas już nie jadł. Potrzebował tylko miejsca do spania, które miał w zamian za pomoc ludziom. Zajmował się ciesielką. Mam więc być SPOKOJNA.

Jan ostrzegał mnie przed głęboką medytacją, podczas której jest się mocno otwartym i może zdarzyć się, iż podłączy się „coś”, czego sobie nie życzymy.

Powiedział również, że jestem świadoma, jak On i Jego Bożenka i dlatego jest mi ciężko – bo świadomi poza „ciężarem” świadomości przyciągają tych, którzy czerpią z nich energię oraz tych, którzy nie chcą, aby nasza świadomość się pogłębiała. Zaproponował, abym przyjechała do nich, do Ciężkowic na kilka dni, na łono natury. Bardzo tego chcę! Potrzebuję tylko, żeby ktoś tam jadący zabrał mnie ze sobą.

Po rozmowie z Jankiem czułam w sobie poruszoną energię. Czułam ją także podczas wieczornego zabiegu. Na samym początku zobaczyłam niemowlę – szarą, lekko pomarszczoną buzię niemowlęcą, zawiniętą w szarą szmatę. Buzia lekko wykrzywiona – pomyślałam, że brzydka.
(A dziś rano, że – przetrzymana w wodach płodowych! Być może moje ponowne  narodziny trochę się opóźniły. ) Różne obrazy przewijały się w moim umyśle, puszczałam je, pozwalałam aby działo się to, co ma się dziać. Energia przepływała. Głowa zaczęła mi się rozświetlać, głównie czoło (jak kiedyś podczas sesji u Jarka). Czułam, że sesja dobiega końca. Zasnęłam. Spałam doskonale. Kiedy o 6 rano zadzwonił budzik, głowę miałam jeszcze mocno we śnie, przewijały się obrazy i rozmowy na temat surowego jedzenia…

Rozmawiałam z Janem o lękach, jakie pojawiały się podczas kolejnego zabiegu. Polecił mi przeczytanie Psalmu 23. To tekst pełen Mocy.


24.06.2013
Wczoraj była pełnia. A przedwczoraj wieczorem czwarty zabieg u Jana Gabriela. Tym razem usiadłam w fotelu. Energia naprawdę mocno płynęła. Nie wiem jak długo Janek ze mną pracował – u mnie sesja zaczęła się o 21:30, a skończyła 22:50 – wyjątkowo długo. W trakcie pojawiały się jakieś niepokojące obrazy, wywołujące lęk. Zaczęłam więc powtarzać początek Psalmu 23 – było to bardzo pomocne.

Kiedy później rozmawialiśmy Janek stwierdził, że podczas ostatniej sesji dużo ze mnie wychodziło.
O noworodku, którego wcześniej zobaczyłam, rzekł:
- No widzisz! Zostało ci pokazane! UFNOŚĆ. Ufać jak nowo narodzone dziecko. Nie wymyślać. Poddać się. UFAĆ.

A ja dziś rano wstałam lekko zmięta. Buzia w podkówkę. Powiedziałam więc do siebie:
- Uśmiechnij się.
Uśmiechnęłam się.
Jestem wdzięczna za wszystko, co jest mi dane.

Bądź wdzięczny za to, co masz dzisiaj, bo jutro możesz to stracić.

Zaczęłam płakać. Łzy jak grochy lecą z moich oczu, nie mogę przestać płakać, tak już od 1,5 godziny.
To się samo dzieje.
Teoretycznie mam TYLE pomysłów, a nie widzę szans i możliwości na ich realizację. Obawiam się o swoje siły. Czy dam radę?
Czuję, że nie wierzę w nastąpienie konkretnej realnej, diametralnej odmiany w moim życiu, przynoszącej mi radość i spełnienie.
Jednak jednocześnie UFAM, że WSZYSTKO ZMIERZA WE WŁAŚCIWYM KIERUNKU.
Jedyne, na co mnie stać w tej chwili, to płynąć z prądem, poddawać się każdemu dniu.




Wrzesień

MOJA DROGA NA POŁUDNIE

To czas wspaniałej, całkowicie niespodziewanej, Podróży na Południe Polski, gdzie miałam okazję osobiście poznać Jana i Bożenkę - co opisałam tutaj -
oraz gościć w Domu na Górze u Jana Gabriela, co opisałam tutaj.





W Bieszczadach


U Jana, Ciężkowice





Październik

UZDRAWIANIE

19.10.2013 sobota

Miałam dziś zająć się pisaniem. Usiadłam do zapisków. Około 11ej zaczęła mnie boleć lewa dłoń. Ból nasilał się i stopniowo przechodził w górę. Przed 12tą nie mogłam już usiedzieć – chodziłam i masowałam rękę. Ból nie ustępował i stawał się trudny do zniesienia. Dłoń i część przedramienia były w stanie bolesnego skurczu-paraliżu. Myślałam, aby zwrócić się do Jana Gabriela, jednak starałam się sama sobie pomóc, modląc się o Światło i Miłość, prosząc Boga o zdrowie i uwolnienie bólu oraz blokad. Ból nasilał się, płakałam.

O 13:20 zadzwoniłam do Jana. W ciągu pięciu minut rozpoczął zabieg, który u mnie trwał do 15:35.
W trakcie sesji powtarzałam Psalm 23, a później mantry.
Ból utrzymywał się przez cały ten czas, aż do około 15:30. Nasilał się wręcz i podnosił w górę ręki, która jakby odrętwiała. Wiele razy lekko mną telepało.
Pod koniec w moich myślach pojawiła się matka. Niemo krzyknęłam, żeby dała mi spokój, czując , że to Ona jest w tym bólu lewej ręki… płakałam…
I wybaczałam… Jej oraz sobie.
I dziękowałam… za życie i wszystkie doświadczenia, również te trudne.
I przepraszałam – jeżeli wyrządziłam ci krzywdę, to przepraszam.

Z końcem sesji ból schodził w dół, nie było już skurczu.
O 17:40 mam widoczny obrzęk dłoni i utrzymujący się jej ból.
Jan ponowi zabieg około 23ej. Nie chciał powiedzieć konkretnie, co mi jest. Rzekł, że to sprawy fizyczne i powinnam iść do lekarza. A póki co masować rękę i otaczać światłem.
Jan powiedział też, że czasem tak się dzieje – coś kłuje, choć nie powinno. Bywa, że w taki sposób dostajemy lekcję za to, co kiedyś tą ręką zrobiliśmy.
Według mnie to ma związek z matką, choć może nie tylko… skoro to sprawy fizyczne, jak mówi Jan. Podejrzewam niedrożność naczyń, niewydolność krążeniową, oczywiście jakieś zatory energetyczne.

Przestań walczyć. Zacznij sobie przebaczać.

Kiedyś skarżyłam się na utrzymujące się bóle w ciele, w stopach… Jan poradził – pójdź do lasu, poprzytulaj się do drzew i poproś, aby ściągnęły z Ciebie ból, korzeniami w dół do ziemi, ziemia sobie z tym poradzi. Tak.









Rok 2014

Sierpień

PŁATKI  RÓŻ

To był czas wielu bardzo intensywnych procesów. Sięgałam coraz bardziej w głąb, jednocześnie doświadczając  tego, o czym kiedyś wspominał  Jan Gabriel - przyciągania tych, którzy nie chcą, aby nasza świadomość się pogłębiała.

Stało się tak, że czułam wręcz jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Doprawdy trudno to nawet opisać. Szłam i myślałam, że nie dojdę. Czułam, jakby mnie w nogach coś paraliżowało, wykręcało. Przedziwne odczucie. Nogi uginały się pode mną, kiedy szłam do sklepu. Musiałam zatrzymywać się po drodze, a jednak w jakiś sposób posuwałam się naprzód...
„Normalny” człowiek dzwoniłby na pogotowie… a ja zadzwoniłam do Jana Gabriela. Czułam się tak słaba, a za dwa dni miałam jechać do pracy, na zastępstwo. Chciałam, ale płakałam z braku sił… Kiedy tylko Jan usłyszał, że „nogi odmawiają mi posłuszeństwa”, zaraz polecił mi siadać na krześle, powiedział co i jak,  i przesłał energię. Siedziałam więc z energią Jana i byłam w naprawdę MOCNYM procesie. Odczuwałam i rozmawiałam – wewnątrz siebie słyszałam wskazówki.

Nie możesz tak każdego wpuszczać. Musisz chronić siebie.
NIKT nie wymierza tobie kary.
Sama oceniaj co jest słuszne i bądź w zgodzie ze sobą.
TYLKO TY SAMA KARZESZ SIEBIE.
A poczucie winy bierze się z chęci ukarania siebie.

Nogi zostały uratowane.

Siły, które chciały mi przeszkodzić w dalszej drodze, faktycznie namieszały. Jednak swego celu nie osiągnęły.

Wieczorem doświadczyłam mistycznego procesu na jawie. Było to niewymownie piękne doświadczenie.
Kiedy leżąc na łóżku rozluźniłam ciało i weszłam w stan relaksacji przygotowując się do sesji z Janem, spontanicznie moje ciało duchowe odłączyło się od fizycznej powłoki i samoistnie uniosło do pozycji kwiatu lotosu. Czułam  wyraźnie i pod zamkniętymi powiekami ujrzałam, jak moje plecy unoszą się ponad fizycznym  ciałem do pionu, po czym spoczęłam siedząc w pozycji Buddy, ze splecionymi w lotosie nogami.  Pozostając w  tej duchowej postaci, wewnętrznym wzrokiem widziałam ponad sobą rozłożyste gałęzie drzewa Bodhi. Wypełniał mnie stan spokojnej radości i błogości. Uniesienia. Poczułam jak moja twarz staje się całkowicie rozluźniona i łagodna, a kąciki moich ust samoistnie powoli unosiły się do góry w łagodnym uśmiechu. Odczuwałam Połączenie. Zjednoczenie. Trwałam w takim Błogostanie, a z Nieba płynęły bladoróżowe płatki róż…









Rok 2016

ŚWIATŁO   PŁYNIE

Czerwiec 
24.06.2016 DZIEŃ ŚW. JANA

Dobrze się czuję.

Idąc spacerem od przystanku do sklepiku na dzisiejszy dyżur, dzwonię do Jana Gabriela z życzeniami imieninowymi. Jednak nie od razu dane mi jest rozmawiać z Solenizantem. Telefon odbiera Bożenka. Chwilę rozmawiamy, a Bożenka nagle mówi:
- Ale urosłaś! Pięknie. Czyściutka jesteś. Przyjedź do nas!
Zaskoczyła mnie tymi słowami wielce.
- Co Ty, sprawdzasz mnie? – zaśmiałam się.
- A co? Muszę wiedzieć z kim rozmawiam – odparła Bożenka.

Kontynuujemy więc rozmowę. Przyjadę bardzo chętnie, jak tylko nadarzy się sposobność. Przechodzimy na temat samopoczucia i odżywiania, wspominam o swoich ciągłych niedomaganiach jelitowo-trawiennych. Bożenka dalej machając swoim wahadełkiem nad skalami udziela mi wskazówek – a to, że dieta bezglutenowa tak naprawdę mi szkodzi, a to, że soi za dużo, a soja sama w sobie w dzisiejszych czasach GMO to trucizna. Jogurty powinnam jeść, ale normalne, a najlepiej prawdziwe zsiadłe mleko itd. itp. Słucham uważnie, wierzyć mi się nie do końca jeszcze chce, ale przyjmuję z wdzięcznością każde słowo.

Wreszcie słyszę głos Jana. Z wielką radością składam życzenia, wymieniamy się dobrem, życzliwością i radością. A na mnie już pora do pracy!

Jednak pierwsze słowa Bożenki, kiedy sprawdzała moją energetyczną czystość, najmocniej we mnie zarezonowały. Wlały we mnie ogrom radości! Unosiłam się ponad ziemią! Poczułam jaki wielki sens ma to co robię od lat. Widać moja praca (a także sytuacja w jakiej się znajduję i żyję) naprawdę przynosi efekty. Wypełniały mnie błogość i wewnętrzna szczęśliwość.

Kiedy później rozmawiałam o tym zdarzeniu z Tadeuszem, odparł, że dla Niego to jest oczywiste i nie potrzebuje wahadła, aby o tym wiedzieć. No tak, ale Ty mi o tym nie powiedziałeś, nie mówiłeś…

A mi te słowa były bardzo potrzebne, z racji wielu trudności z jakimi muszę sobie na co dzień radzić. Były pomocne, by lżej znosić uciążliwości i umocnić w sobie ufność w obraną drogę.


Lipiec
2.07.2016
Po rozmowie z Bożenką odstawiłam całkowicie soję.
Jeżeli tylko mam dostęp – piję jogurty kozie i krowie. Jadam więcej buraczków gotowanych, za radą Tadzia. Piję też wywar z korzenia Kobylaka.

8.07.2016
Czuję się znacznie lepiej fizycznie.
Dostrzegam poprawę po odstawieniu soi – za radą Bożenki oraz wprowadzeniu buraczków – za radą Tadzia. Jem jaja i jogurty. Mam mniej brzuszka. Spadło 1,5 cm w biodrach.
Jednak czuję coś więcej – to RUCH W ENERGII.
Potrzebny  był jakiś SYGNAŁ, KONTAKT… aby nastąpiła ZMIANA.


18.07.2016 poniedziałek
Dzwonię do Jana Gabriela. Chcę z Nim porozmawiać. Jednak głównym celem jest rozmowa z Bożenką, aby na swoich skalach sprawdziła co mi szkodzi, a co służy.

Łączę się z Janem – są razem z Bożenką, jednak nie mogą rozmawiać.
Dzwonię ponownie wieczorem – jest Jan. Bożenka wyjechała.
Zatem – rozmawiam z Janem. Długo rozmawiam.
Omawiamy bieżącą sytuację i jak się dookoła żyje. Rozmawiamy o skażonym powietrzu i pożywieniu. Mówię o swoich zmianach żywieniowych i pomocnych radach Bożenki. Wspominam, że z początkiem roku, po czterech latach przerwy, wróciłam do jedzenia jaj, a sięgam tylko po te ekologiczne.  Okazuje się, że również u Jana organizm upomniał się o niektóre składniki odżywcze. Jan zaczął przyjmować pożywienie (po 14 latach nie-jedzenia), w małych ilościach. Mięsa nie je. Psychicznie jednak czuł się z tym  źle, bo tyle lat pracy na próżno… a je bardzo niewiele.

Mówimy o traktowaniu zwierząt, którym winniśmy szacunek. Jan opowiada, że sami z Bożenką zapewniają sobie  produkty  od dobrych gospodarzy, a nie z marketu, na przykład jaja. Jan sam wyrabia sery - opiekuje się kózką, która wkrótce będzie miała młode. To daje Janowi mnóstwo radości. Pytam jak dochodzi do zapłodnienia – oczywiście została dopuszczona do koziołka, po bożemu, a niech ma trochę przyjemności.
Ja opowiadam, że szczęśliwie dzięki współpracy z ekologicznym wege sklepem mam dostęp do dobrego pożywienia. Zawsze coś zostaje, więc sprawiam, że się nie zmarnuje.

No i znów wracamy do czystości pożywienia i na ile nawet to Eko jest czyste.
Jan mówi mi, jak światłem oczyszcza pokarm. O tym, że potrafi zmienić strukturę płynu i pożywienia, pozbawiając je toksyn, wiedziałam już wcześniej.
Ja opowiadam, iż od dłuższego już czasu energetyzuję wodę za pomocą kryształu oraz intencji. Przygotowuję też eliksir ametystowy.

Teraz Jan wygłasza formułkę – a ja czuję coraz mocniej przepływ energii pomiędzy nami.

Mówi do mnie:
 - Spróbuj. Ciekaw jestem jak tobie to wyjdzie. Na początku mów całą formułkę, nawet po swojemu, aby się w Tobie zakotwiczyła. A później już...  ŚWIATŁO PŁYNIE.
 A ja na to:
- Jan, ja czuję, że TO JUŻ się we mnie ZAKOTWICZYŁO. TERAZ. Dziękuję!


Rano we wtorek, 19.07. w samą pełnię, implementuję w życie wskazówki Jana.
Wprowadzam Światło w swoje ciało tuż po przebudzeniu. A później w wodę, kawę, pokarm.
I pojawia się myśl:
TO BYŁA INICJACJA.
Dziękuję.

Potrzebuję zachowywać stałą uważność.
UWAŻNOŚĆ W SOBIE, skupioną na przepływie Światła od Boga, przeze mnie, przez moje dłonie.

I TAK, JAK MÓWI JAN:
- U nas zawsze jest DOBRZE.
Wstaję rano – dziękuję i proszę, bym zrobił dziś, co mam do zrobienia.

Jak mówił Dr Wayne Dyer:
Codziennie – USE ME TO SERVE.

Ojcze – Niech Twoja Wola spełnia się przeze mnie.


Oczyszczanie pożywienia:
Kilka oddechów. Medytacja.

- Boże, proszę niech Twoje Światło przepływa przeze mnie, przez moje dłonie do tego pożywienia, niech oczyszcza je z wszelkich zanieczyszczeń i toksyn.
Niech Światło oczyści i uzdrowi to pożywienie, by oczyszczało i uzdrawiało moje ciało, kiedy je przyjmuję. Dziękuję.

Czuję jak energia przepływa przeze mnie.

Dzwonię do Jana Gabriela, aby podziękować za to, co wydarzyło się wczoraj podczas naszej rozmowy.
Opowiadam, jak dziś rano pracowałam ze Światłem. Przekazuję odebraną informację oraz zrozumienie, iż to była INICJACJA.
Jan odparł krótko:
- Proszę. Nie ma za co. I na zdrowie.

Pełnia. To był ciężki energetycznie i emocjonalnie dzień.



Autor: Andrzej Kaleta




20.07.2016 Jasny dzień
Praktykuję pracę ze Światłem, pozostaję w łączności z Górą. Czuję. Wzruszam się. Czuję TO, co potwierdza, że JEST, DZIEJE SIĘ PRAWDA.

Boże, nie ogarniam, ale przyjmuję.


21.07.2016
Właściwie nie spałam całą noc. Nie mogłam zasnąć, choć już o 21ej czułam się słaba i śpiąca.

Od rana pracuję ze Światłem, układam w sobie to i owo.
Oczyszczam Światłem wodę i pożywienie.

Dziękuję zwierzętom, dzięki którym mogę pić ten jogurt, jeść te jaja, masło i ser.
Dziękuję ludziom, dzięki których pracy mogę spożywać to pożywienie.
Niech każda roślina, każda zwierzę, każdy człowiek, każda żywa istota JEST TRAKTOWANA Z SZACUNKIEM.

Wprowadzam Światło w kręgosłup, nerki, jelita, cały organizm.
Wypełniam Światłem siebie i myśli.
Niech Światło towarzyszy mi stale.

Czas do pracy
·         W pośpiechu szykuję się do wyjścia; czuję się okropnie.
·         Nad ranem umarła  świnka Rosy.
·         Jadę do sklepiku, Gosia pakuje rzeczy; smutno trochę.
·         Dzwoni Jędrek. Pyta standardowo co u mnie, po czym opowiada o swoich wizjach. Kiedy skończył,  ja opowiadam o inicjacji u Jana Gabriela. Na koniec słyszę:  - Jak zwykle przekroczyłaś limit czasu.



24.07.2016 niedziela
Pracuję ze Światłem – w medytacji, w ruchu, oczyszczając wodę i pożywienie.
Ustąpiły bóle lędźwiowe, choć traktuję siebie nadal ostrożnie – praca fizyczna w sklepie daje się we znaki.
Zrobiłam lewatywę. Jelita ostatnio znowu spowolniły.
Uzdrawiam swoje ciało i system energetyczny Światłem.



POKOCHAĆ    SIEBIE


Sierpień 2016

Rozmawiam przez telefon z Bożenką. Chcę się umówić  na sprawdzenie mojej sytuacji żywieniowej, aby uporać się z dolegliwościami trawiennymi. Jednak zaczynamy ostro… Bożenka wali prosto z mostu:
- Luiza, trzeba pokochać siebie!  Bez tego NIC nie będzie.
Sprawdza mnie na skalach… kochanie siebie:  50%;   kochanie innych:  30%
ZAMILKŁAM. Nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku!
- Dałaś mi popalić. – mówię.
- Wiesz, że ja bezpośrednia jestem. Mówię jak jest.
- No dobrze, dobrze. Przyjmuję. Wolę, abyś mówiła szczerze. Tylko nie spodziewałam się… tyle pracy za mną. Wciąż nie mogę odnaleźć złotego środka – albo skupiam się na dobru innych i zaniedbuję siebie, albo odwrotnie…
- Nie martw się. U nas z Janem też tak było, na początku. – mówi Bożenka.

Wspaniale. Tylko – JAK to możliwe?! – myślę sobie… Ale czy ja jestem „na początku?” Uczę się kochania siebie OD LAT. Pracuję nad tym. Kilkanaście lat. CO mam zmienić? Może to kwestia obecnej chwili, tego co dzieje się ze mną teraz? Zdaję sobie sprawę, że faktyczne, prawdziwe pokochanie siebie jest długim procesem i koniecznością stałej pracy nad i ze sobą, obserwacji i uważności, pilnowaniem swojej osobowości. Trzeba zerwać wiele blokad i rozkodować toksyczne programy, które skutecznie odbierały dostęp do Miłości przez duże „M”.  i to się wydarzało. Czyżby efekty dopiero miały się urzeczywistnić? A może ja błędnie to rozumiem? Jak to możliwe po tak długiej i, w końcu, owocnej pracy ze Światłem? Pokręcone… wciąż się uczę. Rozpoznaję na nowo. Redefiniuję.

Ogromnie przeżywam słowa Bożenki. JAK to jest MOŻLIWE??
Przechodzę swój głęboki proces.

Po czasie już wiem, jak bardzo te słowa będą mi potrzebne na przyszłość.
Nie jestem do końca pewna czy faktycznie było aż tak słabo z tym moim kochaniem siebie, jednakże PAMIĘTANIE o dbałości o tę sferę było absolutnie niezwykle potrzebne w nadchodzących miesiącach. A dzięki bezpardonowości Bożenki dobrze zapamiętałam Jej wskazówkę. Czekał mnie solidny egzamin w tym zakresie.   



8.08.2016
Sesja z Bożenką
Bożenka sprawdza na skalach, które pożywienie jest dla mnie korzystne. Jednocześnie mówi o negatywnych skutkach nadużywania lewatywy i radzi ją zdecydowanie odstawić. W efekcie tak też czynię. Zmiana odżywiania powinna przynieść 75% poprawy. Ale to nie wszystko, gdyż Bożenka dopatrzyła się blokad energetycznych, które za 3-4 dni zdejmie. Jakieś 4-5 dni później powinnam już odczuć poprawę.

Nie wiedziałam jakiego rodzaju są te blokady, jednak podskórnie domyślałam się, że coś jest na rzeczy. Jak to kiedyś powiedział Jan:
- Świadomi poza „ciężarem” świadomości przyciągają tych, którzy czerpią z nich energię oraz tych, którzy nie chcą, aby nasza świadomość się pogłębiała.

Kiedy Bożenka przeprowadza zabieg odczuwam silny przepływ energii.


Grudzień 2016
Ostatni raz rozmawiałam z Janem pod koniec roku 2016. To był niezwykle intensywny, wyczerpujący czas – dla mnie i dla Jana. Opowiadaliśmy sobie co u nas, a także o zmianach na świecie. Wiedzieliśmy, że czekają Ziemię i nas coraz intensywniejsze zmiany. Życzyliśmy sobie wszystkiego co najlepsze – w końcu jesteśmy Rodziną.

W Nowym Roku 2017 wielokrotnie próbowałam połączyć się z Janem telefonicznie. Bez skutku. Czułam, że coś jest nie w porządku. Jednak przez cały ten rok, kiedy przychodziło mi pokonywać kolejne trudności, miałam w sobie podnoszącą na duchu świadomość, że Jan Gabriel gdzieś, tam, JEST. I – jak by co – mogę się do Niego zwrócić, porozmawiać. Ta Świadomość jego Obecności była mi niezwykle pomocna. Jednocześnie raz za razem uczyłam się RADZIĆ SOBIE SAMA oraz POLEGAĆ na SOBIE. Umocniłam się w sobie. I dopiero wtedy, już na sam koniec roku, kiedy telefon Jana wciąż nie odpowiadał, podjęłam decyzję o kontakcie ze Zbyszkiem. Wiedziałam, że Zbyszek WIE. O tym, co już przeczuwałam. Jan Gabriel przeniósł się w inne rejony Przestrzeni. Bóg w Nim.

Bożenka odeszła zaraz za Nim.

JESTEM OGROMNIE WDZIĘCZNA ZA TE DOŚWIADCZENIA, SPOTKANIA, PROCESY I CAŁĄ DROGĘ.

NIECH ŚWIATŁO PRZEKAZYWANE PRZEZ JANA  GABRIELA TOWARZYSZY MI STALE.




 Autorem obrazu jest Andrzej Kaleta





Dom Jana i Bożenki




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze ulubione

Archiwum Bloga