Zachciało mi się szpinaku, który początkowo miał stać się podstawą porannego koktajlu. Jednak następnego dnia okazało się, że mam chęć na zielone Pesto. W dodatku - pikantne pesto! A to za sprawą tych fikuśnych, malutkich, ale diabelnie ostrych papryczek.
Co użyłam:
- Nasiona ekologiczne słonecznika i dyni, namoczone przez
noc
- Opłukane liście szpinaku
- Mała ostra papryczka
- Surowy czosnek
- Sól różowa himalajska
- Sok wyciśnięty z bio-cytryny
- Oliwa z oliwek extra virgin
Tradycyjnie nie odmierzam ilości składników, kierując się
raczej intuicją.
W kuchni lubię kreatywne podejście. Prowadzi mnie mój
apetyt, wyczucie oraz zawartość spiżarki.
O zrobieniu pasty
myślałam już wieczorem, namoczyłam zatem trzy czwarte szklanki ziaren
słonecznika i dyni.
Rano postanowiłam, że będzie to Pesto szpinakowe. Opłukałam
więc mniej więcej dwie-trzy garście szpinaku, wzięłam ząbek czosnku i małą
papryczkę chilli. Ręcznym blenderem najpierw zmiksowałam odsączone nasiona z
oliwą, wyciśniętym sokiem z cytryny i przyprawami. Następnie dodałam liście
szpinaku. Ponieważ nasion było sporo, wyszło mi coś pomiędzy pesto a pastą, stąd PESTO-PASTO.
Zmiksowane Pesto-Pasto przełożyłam do słoika.
Doskonale uzupełni posiłek ze świeżych warzyw lub brokuła
podgrzanego na parze.
Jeśli jadasz makaron, to polecam spaghetti z brązowego ryżu
omaszczone tym Pesto, z dodatkiem suszonych pomidorów.
Lubisz grzanki? Wykorzystaj ten przepis, aby w prosty sposób
wykonać domową pastę do pieczywa.
Podążając w stronę Pesto – daj mniej nasion (a jeszcze
lepiej orzechów), a więcej liści i oliwy.
Mając chęć na pastę – postępuj odwrotnie.
Smacznego i na zdrowie! Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz