Czy odczuwasz czasami w swoim życiu pętlę?
Bo ja właśnie tak…
Zapętlenie. Dzień Świstaka. Znowu myślę sobie, patrząc
wstecz, że tyle robię, robię i robię… zmieniam, zmieniam i zmieniam… I nie otrzymuję
oczekiwanych rezultatów. Dlaczego? Gdzie popełniam błąd? Czy na moim czole
wypisane jest niewidzialne, ale dla pewnych typów ludzi wyczuwalne hasło: Frajer.
Wykorzystaj go.
Tak, przemawia przeze mnie rozgoryczenie.
Zastanawiam się nad tym ostatnio. I przez moją głowę
przewija się mnóstwo przemyśleń, różnych wątków.
Wejście na szczyt góry
Idziesz swoją drogą. Wytyczasz sobie kierunek i podążasz
przed siebie. Po drodze zaliczasz różne – krótsze lub dłuższe - odcinki, na
których musisz się czymś wykazać. Starasz się jak możesz. Potykasz się, czasem
upadasz, ale zawsze w końcu podnosisz się, otrzepujesz kurz z nóg i idziesz
dalej. Co jakiś czas czujesz, że zamykasz kolejny mały etap. Cieszysz się, że
osiągnąłeś swój mały sukces. I - wchodzisz na następny. Pojawiają się nowe
obszary do działań, dokonywania zmian. Na terenach, które już znasz pojawia się
nowy poziom trudności. Wykazujesz się cierpliwością, wytrwałością i cieszysz
się tym, co jest ci teraz dane. Dostrzegasz synchroniczność zdarzeń, czujesz
opiekę Opatrzności, często odczuwasz wdzięczność za to, co JEST, co otrzymujesz.
Wiesz, że choć jest ci trudno i chciałbyś więcej i lepiej, to tu i teraz masz
wszystko, czego potrzebujesz. Zmęczony Wędrowiec – wchodzisz na szczyt góry,
pozostawiając za sobą trudy walki z samym sobą, ze swoimi słabościami, ułomnościami
i demonami umysłu, a także dzielnie odpierane ataki tych, którzy za wszelką
cenę chcieli cię powstrzymać. Już prawie zatykasz zwycięską chorągiew, kiedy w
oczy zagląda ci najgłębiej ukryty, twój własny lęk…
Wszystko niesie ze sobą naukę
Każdą sytuację traktuję jako doświadczenie. Doświadczenie to
najcenniejsze co możemy zabrać ze sobą, jako owoc tego życia. Doświadczenie
pozwala uczyć się i wyciągać wnioski. Doświadczenie pozwala POCZUĆ, jak to jest
znaleźć się w danej sytuacji osobiście. Kiedy już to WIESZ, ponieważ sam tego
doświadczysz, zastanowisz się zanim… albo powstrzymasz się… przed ocenianiem i
ferowaniem wyroków nad innymi ludźmi. Trzeba by wejść w cudze buty, aby zacząć
mówić jak zachowałbym się w sytuacji drugiego człowieka. I co z jego
perspektywy jest dobre, a co złe.
Po co jesteśmy tutaj, na Ziemi? Po co żyjemy w fizycznym
ciele, skoro jesteśmy w swej istocie duchem, świadomością?
Myślę, że właśnie po to, aby mieć sposobność wkładania
różnych butów, czyli wchodzenia w rozmaite relacje, sytuacje, bycia
uczestnikiem zdarzeń i stawania przed koniecznością podejmowania decyzji.
Każdego dnia podejmujemy decyzje. Dokonujemy wyboru. Chociażby tak
prozaicznego, jak wstać czy spać, co zjeść, w co się ubrać, dokąd pójść. Każdy
najprostszy wybór wpływa na nas i nasze życie. Czyż tak?
Dzięki podejmowanym decyzjom i ponoszeniu ich skutków
zbieramy doświadczenie. Jeśli mamy zdolność dokonywania introspekcji,
zagłębiania się w sobie, autorefleksji i refleksji nad otaczającym nas światem,
to myślę że w ten właśnie sposób postępuje nasz rozwój.
A wszystko wskazuje na to, że to właśnie rozwój, ewolucja
świadomości, wchodzenie niejako na kolejne etapy czyli pokonywanie progów
stanowi sens naszego tutaj istnienia.
Aldous Huxley, angielski myśliciel, powiedział:
DOŚWIADCZENIE NIE JEST TYM CO SIĘ ZDARZA W TWOIM ŻYCIU, ALE TYM, JAK NA TO REAGUJESZ.
Obym jeszcze potrafiła wyciągać właściwe wnioski!
Za dużo myślę
To jest mój nieustanny problem. Powinnam raczej rzec –
trudność, jakiej jeszcze nie potrafię pokonać. Ale! Pokonać? Czy aby na pewno
mam ją pokonać? To byłaby znowu walka. A ja postanowiłam, że dosyć walki w moim
życiu! Taak… Postanowiłam i od tamtej pory wciąż walczę, tylko być może w inny
sposób. Ale nie mogę oszukiwać samej siebie. Nie chcę walczyć, a jednak walczę
ze swoimi słabościami, z przeciwnościami losu, z własną niemocą – ciała i
umysłu. To jest wielki paradoks, a być może czasem – paranoja. Dlaczego?
Ponieważ czuję TAO, chcę żyć poprzez nie-działanie. I wielokrotnie tak się
dzieje! I taka postawa sprawdza się w moim życiu. Pozwalam, aby wszystko działo
się w swoim czasie i mam dla tej naturalnej kolei rzeczy głębokie zrozumienie i
akceptację. Dostrzegam sens kolejnych wydarzeń, połączenia między nimi,
tworzący się łańcuch, w którym każde oczko jest ważne i zaistnieć musi, aby
pojawiło się kolejne…
Wiem, że niczego nie należy robić na siłę, do niczego się nie zmuszać, żyć bez presji. A jednak! Pomimo mego zrozumienia, pomimo łagodności jaką już osiągnęłam i chęci aby podążać lekko i bez wysiłku w zgodzie z rytmem wszechświata, wciąż tkwią we mnie napięcia, wciąż chcę inaczej i więcej… wciąż mam marzenia, które są tak cenne z jednej strony lecz z drugiej sprawiają, że jest mi źle bo nadal nie umiem ich zrealizować.
Wiem, że niczego nie należy robić na siłę, do niczego się nie zmuszać, żyć bez presji. A jednak! Pomimo mego zrozumienia, pomimo łagodności jaką już osiągnęłam i chęci aby podążać lekko i bez wysiłku w zgodzie z rytmem wszechświata, wciąż tkwią we mnie napięcia, wciąż chcę inaczej i więcej… wciąż mam marzenia, które są tak cenne z jednej strony lecz z drugiej sprawiają, że jest mi źle bo nadal nie umiem ich zrealizować.
Kolejny raz zadaję sobie te same pytania:
Dlaczego pomimo pracy jaką wykonuję, lata mijają a ja nie
mogę w pełni osiągnąć swoich podstawowych celów? Ich osiągnięcie natychmiast
kreuje kolejne, większe, jakie już we mnie są, ale nie mogą się przede mną
pojawić bez urzeczywistnienia tych pierwszych…
Czasami nie mam już siły… No to sobie odpuść, puść, przestań się wysilać!
Spadanie z wieży wyobrażeń
Znasz to?
Żeby to wydarzyło się raz! Dwa! Ale to powraca!
Wspominałam o tym już w paru miejscach. Wydaje mi się, że
WIEM. Nauczyłam się, przeszłam przez to, przerobiłam w sobie. Mam umiejętność.
Mija chwila. Znowu powraca doświadczenie, które każe od nowa uczyć się tego
samego. Nieco inaczej. Od kolejnej strony, z innego punktu widzenia…
Cóż, nic nie jest nam dane raz na zawsze. Po jakimś czasie bywa, że zapomnę o własnym doświadczeniu. O tym czego nauczyłam się kiedyś. Przypomina mi o tym bolesne potknięcie. Fajnie, jeśli odświeżenie nabytej wiedzy przychodzi z ust drugiego człowieka, kiedy podczas interesujących rozmów wymieniamy się tym, co w nas. Trudniej, kiedy wpadam w pułapkę własnych zakręconych projekcji, jeśli nie zdołam w porę zorientować się, że je tworzę.
Cóż, nic nie jest nam dane raz na zawsze. Po jakimś czasie bywa, że zapomnę o własnym doświadczeniu. O tym czego nauczyłam się kiedyś. Przypomina mi o tym bolesne potknięcie. Fajnie, jeśli odświeżenie nabytej wiedzy przychodzi z ust drugiego człowieka, kiedy podczas interesujących rozmów wymieniamy się tym, co w nas. Trudniej, kiedy wpadam w pułapkę własnych zakręconych projekcji, jeśli nie zdołam w porę zorientować się, że je tworzę.
Poznaję nowych ludzi. Czuję, że to „swój”. Ufam, otwieram
się. Choć wiem, że należy być ostrożnym, ale… robię to świadomie, ponieważ chcę
być sobą, szczera, naturalna. A i tak każdy z nas momentami gra. Ulegamy starym
wzorcom zachowań, albo zaczynamy płynąć na fali wytworzonej przez rozmówców…
więc staram się jak najmniej grać, być otwartą i obserwować, zauważać,
wyczuwać…
Wydaje się, że wszystko gra. Jest dobrze. I nagle – cios.
Zmiana. Znowu biorą mnie za frajera? A starałam się jasno komunikować, dokąd
zmierzam. Na czym to polega? Dlaczego ludzie sądzą, że będę poświęcać swoje
życie na budowanie ich biznesu, nie otrzymując w zamian środków na to moje
życie? Dlaczego od dwóch lat tułam się po cudzych kątach i wciąż nie umiem
skutecznie tego zmienić, pomimo podejmowanych kroków? Próbowałam na różne
sposoby. Nie chodzi więc – chyba – o takie samo działanie i oczekiwanie innych
efektów… A może na którymś poziomie wciąż robię tak samo, tylko nie dostrzegam
tego poziomu…?.
A może zbyt wiele wymagam od siebie samej?
Zawsze tak było. Może dobrze zrobiłabym, kolejny raz
wracając na ścieżkę odpuszczania sobie. Tendencja brania na siebie zbyt wiele i
pozwalania, aby jeszcze inni dorzucili własne ciężary niestety towarzyszy mi
odkąd pamiętam. Pracuję nad tym. Coraz skuteczniej. Jednak nie chcę pozbawiać
siebie otwartości, nie chcę zamykać się i podchodzić do ludzi z założeniem, że
będą chcieli mnie naciągnąć, oszukać, wykorzystać. Być może z pragmatycznego
punktu widzenia to błąd, za który płacę sobą. Być może. Jednak wciąż patrzę na
świat zachowując szeroki horyzont możliwości i dając ludziom kredyt zaufania.
Jeśli zaczynają go nadużywać, bramę przymykam. Muszę dbać o siebie, bo jakoś
nikt inny tego nie zrobi.
Czuję, że mam zająć się SOBĄ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz