CZY ŻYCIE BEZ PIENIĘDZY OZNACZA UBÓSTWO?
CZY ŻYCIE BEZ PIENIĘDZY OZNACZA UBOGIE ŻYCIE?
Zgodnie z zapowiedziami Marii Moonset i AstroTranslatio
jesteśmy na fali powracania tematów z przeszłości, co i mnie, całkiem nie-spodziewanie,
dotknęło…
Od kilku lat żyję, w zasadzie, gdyż nie całkowicie, BEZ
pieniędzy. Były okresy, kiedy nie miałam ich wcale. Było i tak, iż miałam
zatrudnienie i środki na swoje bardzo podstawowe potrzeby. Wielokrotnie
wymieniałam się w barterze, a więc bez ingerencji pieniądza, poprzez współ-dzielenie
i wymianę. Czy któregoś pięknego dnia usiadłam i postanowiłam – od teraz
tak żyć będę? Nie. To życie tak mnie poprowadziło. I ma to swoją wyjątkową
Głębię.
Był czas, kiedy miałam jeszcze co wyprzedawać, z wcześniej
zgromadzonego dobytku – sprzedawałam meble, buty, ubrania, książki, płyty,
obrazy… na końcu biżuterię. Mnóstwo rzeczy
po prostu rozdałam. Zminimalizowałam swój stan posiadania. Bo,
tak naprawdę, musiałam. Różnych rzeczy później
w jakiś sposób mi brakowało. Uczyłam się, że ważniejsze od tego CO na siebie WŁOŻYĆ,
jest MIEĆ W CO się UBRAĆ. Uczyłam się więcej prosić i przyjmować, aniżeli (jak wcześniej)
dawać. Coraz częściej doceniałam to, co mam i wyrażałam swoją WDZIĘCZNOŚĆ. Zauważałam,
jak wiele jest wokoło ludzi naprawdę schorowanych i styranych życiem. Zamiast narzekać
jak słabo się czuję, zaczęłam dziękować za zdrowie, które mam.
Nie raz myślałam - dość już tego ubóstwa. Jednakże absolutnie NIE mogę
stwierdzić, aby moje życie w tym czasie było ubogie. Absolutnie. Wiele razy
konstatowałam, iż nie mając NIC, mam tak WIELE. Zauważałam także, jak sytuacja,
w jakiej się znajduję daje sposobność zarówno mnie samej, jak również innym
osobom z mojego najbliższego otoczenia, doświadczać i odnajdywać się w
niecodziennych okolicznościach, reagować i uczyć się nowych reakcji i zachowań,
dawać, dzielić się i przyjmować, okazywać zrozumienie, empatię, poszerzać
horyzonty myślowe, odkrywać własne człowieczeństwo. Rozwijać się.
Moje Życie Obfitowało i obfituje w wydarzenia, zmiany,
rozwój. Pełne jest kolorów, zwłaszcza pełną paletę emocji i uczuć. Brak pieniędzy
spowodował zmianę perspektywy i wymusił na mnie zaakceptowanie rozwiązań,
jakich kiedyś nie dopuszczałam. Za sprawą sytuacji życiowej i DZIĘKI niej
wyruszyłam w Podróż w Nieznane, pełną niepewności i wyzwań. Przechodząc przez
traumatyczne dla mnie przeżycia, doświadczając ogromnego wewnętrznego lęku,
rozpaczy i bezsilności, z powodu perspektywy „jutro wystawiam walizki na podwórko
i nie wiem co dalej, jestem sama, brakuje mi sił witalnych, nie mam za co żyć i
gdzie mieszkać”, wciąż gdzieś w głębi siebie ufałam Życiu, wierzyłam w
synchroniczność zdarzeń. Rozpaczałam, zapadałam się w nicość, jednocześnie (w
praktyce dzień-dwa-tydzień później) w jakiś niepojęty sposób, za sprawą siły
Ducha, zbierałam samą siebie z podłogi, szłam do ludzi i znajdowałam pomoc. Tym
samym i dzięki tej całej trudnej sytuacji spełniło się moje marzenie, aby
wyjechać z tego zatrutego miasta, zamieszkać w domu z ogrodem, na wsi i uczyć
się pielęgnowania roślin. Tak się stało. Synchroniczność działała, a na mojej
drodze spotykałam pomocnych ludzi. Otrzymałam od nich to, co w tym momencie
było dla mnie potrzebne, dając od siebie tyle, ile tylko mogłam. Zatem gdzie
tutaj można widzieć ubóstwo? Na dnie pustej sakiewki? Tak… i NIE… pustka
zapełniła się pełnią doświadczeń i bogactwem duchowego życia.
Kiedyś Andrzej słuchając jak mój los mnie prowadzi, stwierdził:
- Ależ ty masz
wspaniałe życie!
A ja nigdy wcześniej tak nie pomyślałam. Nigdy swojego życia
w ten sposób nie postrzegałam. A jednak… ostatecznie wybrałam przecież wolność,
wybrałam drogę w poszukiwaniu i ku poznaniu i odzyskaniu samej siebie oraz odnalezieniu, a w
efekcie zrozumieniu – czym jest szczęście.
Wybrałam drogę bardzo wymagającą, gdyż aby do tego czystego
szczęścia w sobie dotrzeć, należy swoją wewnętrzną przestrzeń wysprzątać,
oczyścić, stanąć twarzą w twarz z każdym brudem, zranieniem, traumą i krok za krokiem
tworzyć faktycznie jasną przestrzeń. Zapewniam
ciebie - być sam na sam ze sobą jest
tutaj niezbędne; niedostatek funduszy odcina wiele rozmaitych pokus i łatwych
rozwiązań. Uczy dostrzegać i doceniać to, co NAPRAWDĘ W ŻYCIU WAŻNE.
Kiedy podążam Drogą Swego Serca – tak to górnolotnie nazwę,
ponieważ tak właśnie czuję – wszystkie moje PRAWDZIWE POTRZEBY SĄ ZASPOKOJONE. A
kiedy zdarza się przez krótką chwilę inaczej, to oznacza, że potrzebuję się z
czymś trudnym zmierzyć, ponieważ sama przed sobą takie postawiłam zadanie. Pomimo,
iż przelałam wiele łez i po wielokroć ciążyły mi trudne wyzwania, zawsze, ale
to zawsze wracałam do siebie i do zaufania, które nigdy nie zostało zawiedzione
– ufności, iż JESTEM ZAOPIEKOWANA I ŻYCIE MNIE DOBRZE PROWADZI.
Zamykam dotychczasowy etap. Wyposażona w nowe doświadczenia
wyruszam w kolejną drogę.
Chcę czerpać z życia garściami. Pomoże mi w tym – koziorożec!
Dziekuje Ci bardzo za ten wpis !!!! Nawet nei wiesz jak bardzo ....Calkiem przypadkiem trafilam na twojego bloga ..... Akurat sama mam problem z pieniedzmi ale nie przyszlo mi do glowy tego w ten sposob widziec :) Dziekuje ci za pokazanie takiego kierunku mylowego , moze dzieki temu uda sie moje biedne zycie zamienic w bogate .... Bo w sumie jest bogate !!!! Teraz tylko kolejne wyzwanie aby przebudowac myslenie i nie wrocic do starych nawykow myslowych
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Paulino, bardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Cieszę się, kiedy moje pisanie może pomóc drugiemu człowiekowi. To podnosi mnie samą na duchu. Ściskam serdecznie i zapraszam do dalszej lektury. Afirmacje Mocy są naprawdę bardzo pomocne. Luiza Kattia
Usuń