Zaczerpnięte z profilu Nassima Harameina |
24.01.2015
Przeżywam swoje „AHA!”
Nagłe olśnienia, głębsze zrozumienie tego, co teoretycznie dawno wiadomo…
Ludzie szukają wyższych wymiarów, wysokich wibracji, poza sobą, na zewnątrz, gdzieś daleko stąd. W niebie. W kosmosie.
A one są wewnątrz nas! Dokładnie odwrotnie, niż wielu sobie wizualizuje!
Niby wielokrotnie powtarzane jest: - wejdź w siebie, wejdź do wnętrza;
A jednak ludzie, w przeważającej większości swej populacji, wciąż kierują uwagę na zewnątrz. Zwracają się ku Bogu w kościołach, świątyniach, w niebiesiech... Czynią świętymi innych ludzi i wywyższają ich...
Moje "AHA!" – widzę wewnętrznie, czuję tak mocno – spirale, wiry układające się przestrzennie…
Na zewnątrz są najniższe wymiary, najniższe częstotliwości.
Im bardziej do wewnątrz – tym wyższe częstotliwości, aż do samego „centrum dowodzenia”.
My jesteśmy wersjami samych siebie z innych poziomów.
Schodzimy coraz „NIŻEJ” czyli coraz bardziej NA ZEWNĄTRZ; sami dla siebie przygotowujemy TAM, to co TU. Rzecz w tym, że na kolejnych poziomach zaczynamy coraz bardziej żyć własnym życiem tej konkretnej wersji nas samych. Zmienia się nasz sposób i punkt widzenia, zyskujemy nowe, inne zrozumienie i postrzeganie rzeczy oraz rzeczywistości. Co innego okazać się może ważne na danym poziomie, niż było planowane w „Centrum dowodzenia”.
WSZYSTKO TOCZY SIĘ PO SPIRALI.
Po spirali przechodzimy z poziomu na poziom, z wymiaru do wymiaru, na kolejne piętra. To dzieje się płynnie i „na zakładkę”, tak jak po spirali toczy się życie wszechświata, a jest ono odzwierciedleniem tego, co wewnątrz nas samych.
Widzę płaskie rysunki koła i przestrzenne wiry.
Pierwotny rysunek koła w kole, to uproszczenie, spłaszczenie przestrzennego wiru, przestrzennej spirali. Wyobraź sobie dziecięcą zabawkę – sprężynę z plastiku, schodzącą po schodach. Kiedy ją złożysz, położysz płasko, zobaczysz w uproszczeniu koło. Kiedy wprawisz ją w ruch – ujrzysz przestrzenną formę spirali…
30.01.2015
SEN – kolorowe wiry jak tornado
Niesamowity sen, silna energia, pozostająca ze mną na długo.
Wstałam i zaczęłam zapisywać to, co jeszcze widziałam. I czułam.
Byłam na ostatnim piętrze wieżowca, z którego widziałam z góry panoramę miasta. Przez szerokie okno zobaczyłam w oddali, na wysokości wzroku, nadciągające z ogromną, potężną energią i prędkością, wirujące kolorowe tornada. Trzy, przemieszczające się jednocześnie wiry, jeden za drugim. Świetliste, o jasnych barwach - różowy, zielony i... chyba niebieski.
Widząc je, powiedziałam do siebie: - OCHOOOO!
Natychmiast zrozumiałam, że to coś o potężnej sile, co widzę pierwszy raz, z czym jeszcze nie mieliśmy do czynienia. W mgnieniu oka wykonałam odwrót od okna, zabierając ze sobą trzy osoby - córkę, byłego męża i teściową - które miałam ochronić.
Wiedziałam jasno, co mam robić.
Szybko przeszliśmy do innego pomieszczenia. Powiedziałam, aby położyć się na podłodze, przykryci pod białym dywanem. Najpierw oni, na końcu ja. Tak mieliśmy przeczekać.
Tego dnia, myśl o kolorowych wirach towarzyszyła mi w drodze do pracy. Czułam mocno, że to coś bardzo ważnego. Potężna fala.
31.01.2015
Późno wstałam.
Około południa roznosiła mnie energia.
Miałam chęć coś rozpieprzyć, rozwalić i trudno było mi nad tym zapanować.
Emocje, turbulencje - szarpało mną.
Uspokoiło się.
Ale - zawiesił się internet!
Co się ze mną dzieje?!
02.02.2015
Turbulencje minęły.
Wyszłam obronną ręką z tej burzy.
Jestem spokojna, pogodna. Choć jeszcze odrobinę spięta, to coraz bardziej zharmonizowana.
To było jak kuszenie przez diabła. Gra na moich emocjach, uczuciach, słabościach.
Wielka gra umysłu.
Fala, jaka się przetoczyła, mogła nawet zmieść mnie z powierzchni, gdybym była słaba. Te wiry - piękne, świetliste - mają ogromną MOC. Trzeba być silnym wewnętrznie i coraz bardziej świadomie rozglądać się po własnym wnętrzu, by sprostać tym wyzwaniom. Potrzebne jest trafne rozpoznawanie uwarunkowań. TO jest właśnie ta bieżąca WYŻSZA TRUDNOŚĆ. Wyżej postawiona poprzeczka, sprawiająca że dzieje się coraz... ciekawiej.
Jeśli chcę nadążać i nie wylecieć z hukiem z tego rozpędzonego pociągu te-że-we, jakim jest coraz mocniej przyspieszający od kilku lat czas i coraz prędzej wirujące zmiany, muszę - tak, muszę - być mega uważna i mieć oczy dookoła głowy. A także jasno widzieć własne wnętrze. Potrzebuję obserwować swoje reakcje, emocje, pojawiające się odczucia.. Ponownie - rozróżniać CO JEST CZYM, identyfikować źródło, z którego pochodzą. Co jest moje, a co napływa z zewnątrz i usiłuje zniszczyć moją wewnętrzną pracę.
Potrzebuję pozostawać w jasności umysłu i ostrości wewnętrznego widzenia i wiedzenia. W przeciwnym razie zniszczą mnie moje własne słabości - wątpliwości, intelektualne rozkminki, gierki racjonalnego umysłu. A ich zadaniem okazać się może odcinanie od intuicyjnego postrzegania, prowadzącego z kolei do Centrum, do czystej Wiedzy... słów brakuje mi na opisanie...
Jest DOBRZE.
Równoważę. Koję. Uspokajam. Chronię.
Znowu uczę się wiedzieć, że ja wiem. W sobie.
Dziękuję. W tym stanie umysłu wszystko JEST NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU.
05/06.02. 2015
Turbulencje wracają.
Usztywniam się jak betonowa ściana.
Pospinałam ciało na niewidzialne zatrzaski.
Ogień pali od wewnątrz.
Ściska się czaszka.
To musi wybuchnąć, musi spalić się na popiół.
Śmierć - Transformacja - Odrodzenie.
Poleciały iskry.
Popłynęły łzy.
Przyszło zrozumienie.
Te wiry, jakie widziałam przed tygodniem - one przetaczają się przeze mnie. A wraz z nimi nowe, skumulowane informacje. Wywołuje to we mnie turbulencje.
Jak sobie z tym radzić?
Rykoszetem fala uderzeniowa wali w moje otoczenie, w ludzi, których kocham.
Nie chcę ich krzywdzić. Przepraszam.
Świt pojawia się coraz wcześniej.
Jak dobrze jest otworzyć oczy przed siódmą i zobaczyć nad sobą jasne niebo.
To niesie nadzieję.
Jest coraz jaśniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz