Odkurzyłam ubiegłoroczne dzienniki. Dopominały się.
Dzienniki, to rozmowy z samą sobą, zapis wielu refleksji i przemyśleń, a także przeżyć, olśnień i wglądów. Moje rozumienie rzeczy, w tu i teraz.
10.05.2015
To NIE był sen.
Dzisiejszej nocy miałam dziwne doznania, chyba pierwszy
raz tak specyficzne, nowe i bardzo trudne do uchwycenia i opisania.
Widziałam coś, co dzieje się… jakby COŚ się zbliżało i
wysuwało na pierwszy plan. Widziałam RUCH. MONOLIT – szary, prostokątny, twardy
– sunący powoli naprzód.
Rano po przebudzeniu leżałam długo, chłonąc światło. Pojawiły
się kolory – cytrynowo-żółty, przechodzący w limonkową zieleń.
W ostatnich tygodniach miałam wyrazistą i interesującą
wizję podczas snu.
Pojawiła się w niej moja siostra.
Za pomocą abstrakcyjnego przekazu, poprzez symbole i ruch
pokazywała mi, w jaki sposób ja postępuję, a jak inaczej można to zrobić.
Widziałam obraz, a w swojej głowie słyszałam jej – siostry,
wskazówki.
Odnosiło się to do konkretnej sytuacji, mojej rozmowy z
przyjacielem. Miałam mu do przekazania wiele spostrzeżeń i uwag. Były ważne i
cenne, ale… wrzuciłam mu na głowę bardzo
dużo za jednym razem. Za dużo. To być może przytłoczyło go, nie był w stanie
ogarnąć i przyswoić.
W tej wizji Ona pokazała mi duży klocek – prostokątny sześcian,
przesuwany przez nią do przodu ze słowami:
- Zobacz, ty tak to robisz – wypychasz na rozmówcę całość,
jakbyś szła taranem lub atakowała czołgiem. A ja go trochę oszukałam (w
znaczeniu – mózg).
I pokazała mi „wiedzę”, „informacje” ustawione w kształcie
długiego paska – tak jakby ten sześcian zamienić na małe kawałki, prostokąty
ustawiane jeden za drugim i połączone ze sobą, jak drewniany wąż – zabawka.
Chodzi o to, że w ten sposób informacje są dawkowane,
wchodzą do mózgu po kawałku, stopniowo i mózg je wówczas „łyka”.
Mam do przekazania bardzo dużo wiedzy i własnych
doświadczeń. Potrzebuję opanować umiejętność odpowiedniego, stopniowego
dawkowania. Powściągnąć swoją naturę emocjonalną, wewnętrzny ogień, który
podsyca, by działać spontanicznie i już, teraz, wszystko na raz przekazać.
Potrzebuję w umiejętny sposób trafiać do ludzi, do odbiorców.
Spokój, cierpliwość i wyrozumiałość.
15.05.2015
Zauważam, że za dużo kłapię dziobem – tak, ja. Chociaż chcę
pozostać naturalna i spontaniczna, to chcę i potrzebuję powściągnąć bardziej
swoją osobowość. Potrzebuję mniej gadać, a więcej słuchać. Potrzebuję reagować
mniej emocjonalnie. Potrzebuję wyciszać emocje. Widzę, jak emocje płoną we mnie
parzącym ogniem i szukają ujścia. Potrzebuję je wyciszyć. Potrzebuję więcej
spokojnego – ale czy chłodnego? – przyglądania się.
Sama sobie zadaję pytania.
Jak to wypośrodkować?
Co jest dla mnie słuszne?
Kiedy rozmawiam z ludźmi i wchodzę na tę wznoszącą
emocjonalną falę – staję się rozemocjonowana – to kłapię dziobem niekiedy bez
opamiętania i wówczas tracę trzeźwy ogląd sytuacji, bądź tematu. Angażuję się. Dopiero
później przychodzi REFLEKSJA.
Jakoś trudno mi nad tym zapanować.
Równocześnie zastanawiam się, NA ILE mam nad tym panować,
a na ile to ograniczy moją naturalność i spontaniczność.
NIE CHCĘ WIĘCEJ NAKŁADAĆ MASEK. CHCĘ POZOSTAĆ SOBĄ.
Ale czy wystarczająco dobrze znam siebie?
POTRZEBUJĘ CZĘŚCIEJ WCHODZIĆ W CISZĘ.
TAM MOGĘ ZNALEŹĆ ODPOWIEDZI.
18.05.2015
Wizje we śnie
Widzę dziewczynkę w wieku około 10 lat. Klęczy na
podłodze. Zaczyna mieć odruchy wymiotne i… wylewa się z niej szeroka FALA
przezroczystej wody.
Słona – słyszę z boku głos.
Woda zalewa podłogę.
WIDZIAŁAM JAK COŚ JEST BUDOWANE.
We wcześniejszej scenie widziałam, że MŁODZI SĄ KREATYWNI.
Wymyślają nowe opakowania i nowy sposób podawania posiłków. Rzecz działa się w
wegańskiej knajpce. Syn właścicieli opowiadał mi o swoich pomysłach i
prezentował je. A w knajpie pusto – brak klientów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz