Ponieważ ostatnio coś opornie idzie mi pisanie, postanowiłam
oddalić się od klawiatury i zwrócić w kierunku kuchni, aby wykreować coś
smakowitego i słodkiego. Od dawna „chodzi” za mną sernik z nerkowców. Zatem nie
zastanawiając się wiele wyciągnęłam z szafki orzechy i namoczyłam je,
zostawiając na noc w lodówce.
Schłodziłam także puszkę organicznego mleka kokosowego, aby móc z niego łatwo
ściągnąć śmietankę.
Nie korzystałam z konkretnego przepisu. Inspirowałam się tym, co już wiem i poddałam się spontanicznemu działaniu.
Wszystkie składniki umieściłam w blenderze-rozdrabniaczu z
grubszym nożem w kształcie litery „S” i dokładnie zmiksowałam na gładką masę:
- Namoczone i odsączone orzechy nerkowca (około 2/3 szklanki
suchych)
- Uprażone nasiona ekologicznego sezamu niełuszczonego ( ok.
4 łyżek)
- Wiórki kokosowe, koniecznie bio czyli bez siarki ( ok. 3-4
łyżki)
- Śmietanka kokosowa bio (zdjęta z wierzchu dobrze
schłodzonego mleka kokosowego – około 3 łyżek)
- Surowe ekologiczne kakao ( 2 pełne łyżki)
- Namoczone owoce suszone, wszystkie organiczne czyli bez
siarki:
5 daktyli
4 śliwki
4 morele
- Przyprawy do smaku:
Cynamon
Kardamon
Chilli
- Sok wyciśnięty z połówki cytryny
W zależności od uzyskanej konsystencji można dodać dla zagęszczenia
więcej sezamu, wiórków albo na przykład zmielonego siemienia lnu. Wszystko też
zależy od upodobań smakowych. Można nie dodawać kakao, jeśli nie ma się ochoty
na czekoladową wersję lub się czekolady nie lubi.
Prażony sezam nabiera charakterystycznego aromatu, który ja
akurat uwielbiam. Można użyć sezamu nieprażonego, ważniejsze jest aby był
niełuszczony czyli pełnoziarnisty i bez dodatków chemicznych. Sezam jest
doskonałym źródłem łatwo przyswajalnego wapnia.
Kilka suchych śliwek i moreli pokroiłam w paski i ułożyłam
na papierze do pieczenia, w plastikowym pudełku. Na to wyłożyłam gotową masę.
Zamknięte pudełko wstawiłam do lodówki. Sernik chłodził się
całą noc i jednocześnie gęstniał. Na talerzyk wyłożyłam go do góry dnem, aby
ukazać owoce. Warto podawać tuż przed smakowaniem, aby był zimny i zachował
zwartą konsystencję.
Z tej samej serowo-owocowo-kakaowej masy można również
uformować kulki, obtoczyć je w kakao, wiórkach lub sezamie i uzyskać całą
paterę surowych trufli. Wyglądają efektownie, więc to dobry pomysł na uraczenie
przyjaciół, przybyłych na kawę lub herbatę.
Niestety nie dysponuję odpowiednimi formami i profesjonalnym
kuchennym sprzętem, ani szeroką gamą naczyń, mogących służyć jako fotograficzne
modele. Mój dobytek został skompaktowany do minimalnych rozmiarów, a ja
mieszkam, pracuję i gotuję na przestrzeni kilku metrów kwadratowych. Taki jest
stan obecny, który w każdej chwili może się zmienić, pozwalając mi nabrać
rozmachu w działaniach kulinarnych oraz prezentować ich efekty w bardziej
ciekawy dla oka sposób.
SUPLEMENT: Śniadaniowy krem bananowy
Tak szybko i ze smakiem go zjadłam, że nawet nie zdążyłam
sfotografować… to znaczy, że byłam bardzo głodna a krem wyszedł pyszny!
Tradycyjnie miałam w lodówce trochę wczorajszej kaszy jaglanej, a z salatery tęsknie
zerkały na mnie dwa dojrzałe bananki
(nieduże, a konkretnie małe).
Wyciągnęłam kielich do blendera i umieściłam w nim kaszę,
umyte i obrane banany, garść sparzonych i namoczonych włoskich orzechów, wsypałam prażony sezam, cynamon i dolałam nieco ryżowego
waniliowego mleka (może być każde inne roślinne, jakie jest pod ręką).
Ilości składników zależą od stanu posiadania i aktualnego apetytu na dany smak,
a także od konsystencji, jaką chcę uzyskać. Dodaję więcej mleka, jeśli mam chęć
bardziej na szejka, niż krem. Lubię taki luz w kuchni, improwizację. Jedynie w
przypadku wypieku ciast lepiej trzymać się pewnych sprawdzonych proporcji,
chociaż i tutaj lubię wrzucić swoje trzy grosze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz