- Co takiego?
Znów uciekam przed samą sobą. A właściwie, to inaczej -
chowam się przed ludźmi ze swoją prawdziwą naturą, ukrywam przed nimi Prawdę,
która jest we mnie. Ja UDAJĘ, że jestem taka normalna, taka jak oni. Chowam się
ze sobą, kulę się w sobie… To tak, jakbym się bała, że mnie nie zaakceptują,
kiedy ukażę im siebie prawdziwą, z całą swoją Głębią i duchowością… Tak, ja się
boję ich odrzucenia. Znowu. Dlatego z większością ludzi nie rozmawiam o tym, co
naprawdę mnie pasjonuje…
- To znaczy, że udajesz przed nimi kogoś zupełnie innego?
Nie jesteś sobą?
No nie zupełnie… Jestem inną sobą, tą na zewnątrz. Taką
otwartą, emocjonalną, empatyczną, spokojną ale też spontanicznie towarzyską i
dostosowującą się do sytuacji i do ludzi, z którymi akurat mam do czynienia. Jestem uśmiechnięta i życzliwa. Ale to tylko
część mnie. Ta zewnętrzna. Ona zapewnia mi dobry kontakt z ludźmi i umiejętność
odnalezienia się w różnych sytuacjach. Pomaga mi w codziennym życiu.
- No ale to jesteś Ty. Właśnie taka Ty. Więc w czym
problem? Nie lubisz takiej siebie?
Ależ lubię, nawet uwielbiam! Ponieważ ja kocham życie,
kocham być radosną i tą radością się dzielić. Problem w tym, jaka jestem w
głębi siebie. A tam bywam mocno zamyślona, refleksyjna i czasem smutna. Tam szukam
sensu i spełnienia. Tam jest bogactwo
duchowe, duchowa siła i MOC. Tam jest szersze postrzeganie, widzenie
wielowarstwowe, odczuwanie i widzenie rzeczy „bez makijażu”. Jest głęboka refleksja,
wyciszenie, duchowe widzenie i wiedzenie.
- Dlaczego nie wyjdziesz z tym, to znaczy – z sobą i tą
Głębią do ludzi? Myślisz, że tego nie potrzebują?
Hehe, myślę, że większość wcale nie chce docierać tak głęboko,
wolą patrzeć na życie powierzchownie.
- Dlaczego?
Bo tak jest łatwiej. Po co zadawać sobie trudne pytania?
Po co docierać do Prawdy, skoro to jest niebezpieczne?
- Niebezpieczne??
Oczywiście. To jak wyprawa w nieznane. Można pobłądzić i
się ubrudzić. A na końcu okazać się może, że finał nie spełnia twoich
oczekiwań, bo czysta, naga Prawda bywa brzydka, cierpka, niewygodna…
- Coś masz dzisiaj wyjątkowo pesymistyczny nastrój.
Tak bywa. Chociaż nie wiem, czy to pesymizm? Raczej
realizm.
- No dobrze, ale o co w zasadzie chodzi? Bo chyba się
pogubiłam…
To zupełnie jak
ja! Co i rusz się gubię.
Chodzi o to, że ukrywam swoje głęboko schowane talenty,
predyspozycje i wewnętrzną MOC. I mam wrażenie, że nie tylko przed światem, ale
też głównie – przed samą sobą!
- No to dawaj! Wyłoń się!
Łatwo powiedzieć! Wiesz jak to jest, kiedy czujesz, że
mają cię za świrniętą?
Albo inaczej – rozmawiasz z najlepszym Przyjacielem,
takim który dużo mówi na temat świadomości przez duże „Ś”. Opowiadasz mu o
swoich odczuciach, doznaniach, tłumaczysz po raz enty, że jesteś wyjątkowo
sensytywna, odczuwasz zawirowania energetyczne i różne takie historie…
- No i co?
No i czujesz brak rezonansu. Mówisz i szukasz u Niego…
- Wsparcia?
No właśnie, wsparcia.
- Ale przecież tutaj nie chodzi o „wsparcie”.
Sama mówiłaś, że trzeba być wsparciem dla siebie i mocno stać na własnych nogach!
Tak naprawdę, chodzi o ZROZUMIENIE. Chciałabyś czuć, że On, chociaż ON, nadąża
za tobą, czuje o czym mówisz! A ja czuję odległość, dystans i tracę pewność
siebie… no bo z kim mam o tym rozmawiać? I takie sytuacje sprawiają, że znowu
się wycofuję… bo skoro Przyjaciel tak reaguje, to co dopiero inni ludzie.
- Wszyscy Cię odrzucają? Z nikim nigdy nie mogłaś się
głębiej porozumieć??
No nie, rzeczywiście nie aż tak. Z tym Przyjacielem też
bywało, że łapaliśmy wspólną falę. Było kilka osób, które czuły tę Głębię. I
kilka, które mówiły do mnie wprost lub tylko dawały do zrozumienia, PO CO tutaj
JESTEM i co mam do zrobienia…
- No i?
No i nie ma ich blisko mnie… A ja wciąż obawiam się
zacząć w pełni realizować to, co…
- No co? CO ONI Tobie mówili??
Jestem głęboko duchową istotą, jestem tutaj, aby
uzdrawiać. Ale też oczyszczać i porządkować. Powinnam dzielić się swoimi doświadczeniami, pracować z ludźmi, jakkolwiek, aby przekazywać
energię, to światło, które jest we mnie. To płynie prosto z serca… tak mówił Autori. A ja powiedziałabym, że prosto z Duszy...
- To na co Ty jeszcze czekasz??
A jak myślisz?
- Na potwierdzenie?
No właśnie… wieczne wątpliwości. I już zaczynam lepiej
widzieć, skąd to się bierze…
- Intelekt?
Bingo!
- Brawo dla mnie!
Tak, brawo ty!
- Jesteś typem naukowca?
Jestem jakimś dziwnym miksem – TAOistyczny naukowiec. Heh.
Mój Duch jest silny. A mój rozum nie mniej, albo nawet bardziej. Moja intuicja
prowadzi mnie od lat i naprawdę mogę jej ufać. Niestety emocje potrafią mnie
wywieźć w pole. Jednocześnie emocje dużo mnie uczą i wiele mi dają. Ale mój
rozum, mój intelekt potrafi podkopać to głębokie odczuwanie, kiedy chodzi o
mówienie na zewnątrz o tym, co głęboko wewnątrz.
- Nie rozumiem.
Kiedy zagłębiam się w sobie i w wewnętrznym postrzeganiu,
to zwyczajnie WIEM. CZUJĘ. Jednak w momencie, kiedy otwieram usta, by wyrazić
słowami… wyrazić to, co sprzeczne z rozumem, co łatwo podważyć… to już czuję,
jakbym kłamała…. Coś, co wewnętrznie jest oczywiste i prawdziwe, nagle w
momencie wypowiadania staje się śmieszne…. Ponieważ włącza się intelekt, a on
właśnie „nie rozumie”.
- To jak to ogarnąć?
Dobre pytanie. Przełączyć się na abstrakcyjne myślenie i
POSTRZEGANIE.
- A WARTO? Skoro tam jest tyle smutnych refleksji i
niebezpieczeństw?
Och, to tylko jedna ze sfer. Odkrywanie siebie ma wiele
oblicz i wszystko może się zdarzyć.
Jednak prawdziwa Głębia, to cudowny stan, gdy docierasz do Centrum siebie, gdy łączysz się z punktem zero samego siebie… gdy czujesz przepływ energii z serca do serca… gdy odczuwasz Miłość na najgłębszym poziomie… wypełnia cię błogość, radość, to UCZUCIE… wszystko inne staje się bez znaczenia.
Jednak prawdziwa Głębia, to cudowny stan, gdy docierasz do Centrum siebie, gdy łączysz się z punktem zero samego siebie… gdy czujesz przepływ energii z serca do serca… gdy odczuwasz Miłość na najgłębszym poziomie… wypełnia cię błogość, radość, to UCZUCIE… wszystko inne staje się bez znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz