3.07.2016 niedziela
Wyciszam się. Wchodzę głęboko w swoją Głębię.
Ojcze, bądź ze mną. Widzę i czuję Twoje dłonie na moich
barkach, ramionach.
Dziękuję za wsparcie. Dziękuję za Drogę. Za rozwój.
Cisza.
Z serca wyrywają się uczucia. Tyle ich. Łzy.
Tyle odczuć. Emocji. I uczuć. I myśli.
Dbaj o siebie. Nie daj sobą manipulować. Łzy.
Nie musisz korzystać z niczyich rad. Możesz. Nie musisz.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – tak mówią.
Dbaj o siebie. Naucz się odmawiać.
Dziękuję za Ciszę i Spokój. Dziękuję Ojcze. Dziękuję.
Jestem naiwna. Łatwowierna zbyt. Więcej MOCY!
Żyję jak w klasztorze. Tyle że – inaczej.
Taka inna wersja klasztornego życia.
Indywidualna Droga Duchowa.
TAKA JA
Tyle wzruszeń. Tyle wzruszeń.
I radość. I smutek.
Błogość.
A czasem… ból.
Tyle wglądów. Tyle olśnień. Tyle darów.
I nawet wywyższenie.
I wciąż tyle wzruszeń. I znowu łzy.
Radości łzy. Smutku łzy. Wdzięczności łzy.
A czasem… łzy tęsknoty.
Taka JA.
Pełna.
I w górę.
I w dół.
Pełna.
A potem – CISZA.
Pustka.
Cisza.
Nic.
I wszystko.
Pełnia.
I ZERO. NIC.
JA JESTEM.
I NIE MA MNIE.
I JESTEM.
JA.
Gdybym chciała opowiedzieć Wam wszystko, co przeżyłam, czego
doświadczyłam, przestalibyście słuchać.
Chcę przestać narzekać na niedogodności mojego życia.
Przestać narzekać.
JEST JAK JEST. JEST DOBRZE TAK, JAK JEST.
Dlaczego właśnie TAK?
Ponieważ to są idealne warunki, bym mogła zająć się TYM,
CZYM MAM SIĘ ZAJĄĆ.
W tym kontekście trudności stają się pomocą.
Tak. Dobrze, że to wiem. Wiem to od dawna. Przemawiam sama
do siebie tymi argumentami. Wiem, że są słuszne. A niedogodności wciąż
pozostają niedogodnościami. Rozumiem dlaczego jest jak jest, a uwiera mnie
nadal. Księżniczka na ziarnku grochu…
Jednak do wielu elementów tej sytuacji już przywykłam.
Nauczyłam się dostrzegać plusy i korzyści. I czerpać z tych korzyści, z czym
wcześniej miałam trudność. Wiele sytuacji krępowało mnie, nie potrafiłam
odnaleźć się w nich. Teraz radzę sobie z nimi i czuję się swobodniej. Już się
tak nie przejmuję tym, co inni mogą sobie pomyśleć. Niech myślą co chcą. Mi
doprawdy wystarczy natłok własnych myśli.
Blisko cztery lata zajęło mi przystosowanie się do życia na
krawędzi, bez własnego domu. Kątem u innych, obcych. Bez zabezpieczeń.
Wciąż mam marzenia. Właściwie wciąż te same od lat. A jednak
priorytet pozostał. Nadrzędność Wyższego Planu, za którego sprawą tutaj jestem.
Od kilku lat powtarzałam, że chcę i potrzebuję realizować
potencjał mojej duszy.
No i realizowałam.
Na początku tego roku pojawiły się we mnie nowe słowa:
Chcę i potrzebuję realizować Najwyższy Potencjał Świadomości
mojego ciała, mojej duszy, mojej osobowości fizycznej. W tym życiu.
Jeszcze nie wiem, dokąd mnie to zaprowadzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz