ZAPIS W DZIENNIKU 6 listopada 2014. Pełnia.
Jestem Wędrowcem. Wciąż przenoszę się z miejsca na miejsce.
To jest piękne. I smutne.
Dziś uświadamiam sobie i jasno widzę,
co wprawia mnie w nostalgię,
że wchodzę w kolejny tunel, by uporządkować kolejne miejsce.
Posprzątam. Oczyszczę. Poustawiam. I sobie pójdę.
Taka moja rola. Smutno mi.
Chciałabym na dłużej zagrzać miejsce.
Poczuć się znów "jak w domu". I w nim BYĆ. Nie tylko przez dwa dni...
Tak, wiem. W swojej Duszy nieustannie jestem w Domu.
Dziś jednak czuję znów człowieczą tęsknotę, za człowieczą rodziną i domem.
I ciepłem ludzkich serc oraz otulających, kochających rąk.
A może to wszystko NIE - TAK.
A może coś sobie wmawiam.
A może paradoksalnie,
umiłowanie do ruchu, zmian i tworzenia,
wygnałoby mnie z przytulnego gniazdka, gdybym je miała...
A może... jednak... chętnie do niego bym wracała,
po kolejnym dniu nowego tworzenia...
Któż to wie?
Ja to wiem.
Wszystko jest we mnie. Każda odpowiedź. Tylko nie zawsze chcę ją usłyszeć.
Wybuchowa mieszanka paradoksów i przeciwieństw.
Kocham ciszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz